-
Zmarznięta magnolia
Od wielu lat cieszymy się na wiosnę magnolią rosnącą przed naszym domem. Mąż dostał ją w prezencie jako małą sadzonkę przed laty – znak wdzięczności od znajomego. Magnolia rosła, otoczona krzewami, odpłacając się za zaciszne miejsce w ogrodzie przepięknym kwiatostanem. Co roku przybywało jej pąków w kształcie migdałów, a potem różowych kwiatów o dorodnych płatkach. Robiliśmy jej rokrocznie zdjęcie, gdy niczym panna młoda w paradnym stroju budziła w nas podziw swoją zapierającą dech w piersiach urodą. Każdego dnia, odkąd na jej gałęziach pojawiały się pączki, śledziliśmy, jak się rozchylają i w swoim zenicie kwitnienia obsypują całe drzewo różowymi kwiatami niczym mięsistą materią zarzuconą na konary drzewa. Tego roku temperatury w…
-
Najważniejsza jest miłość
Pewnego dnia oglądałam popularny serial, gdy nagle zatrzymała mnie jedna ze scen. Żona głównego bohatera zaczęła pakować się, by wyprowadzić się i zakończyć ich związek. Małżonkowie pokłócili się o sprawę, która nawet nie była w moich oczach niczym nadzwyczajnym. Sama jestem mężatką i zdarza się nam kłócić, również wiem od innych małżeństw, że i one przechodzą różnice zdań i poglądów na temat przedstawiony w serialu. Serialowy mąż przeprosił za swoje zachowanie i poprosił, by żona przestała się pakować. Ona natomiast powiedziała: „Od kilku miesięcy czuję, że coś między nami jest nie tak. Chyba nam się nie uda. Kocham cię, ale niestety to za mało.” Ta wypowiedź mocno uderzyła w moje…
-
Ze śmierci do życia
Zmiany pór roku są widoczne w stworzeniu i nie potrafię powstrzymać się od rozmyślania nad cudem Bożego dzieła, gdy kwiaty zaczynają znów kwitnąć, a rośliny budzą się z sezonowego snu. Cóż za piękna i pokorna to rzecz doświadczać, jak coś przechodzi ze śmierci do życia. Spodziewamy się tego w naturze, ale co z naszym własnym życiem lub życiem innych ludzi? Wskrzeszenie zmarłego do życia wydaje się niemożliwe. Dlatego zmartwychwstanie Jezusa jest dla tak wielu problemem. A co z martwym sercem? Czy naprawdę zdajemy sobie sprawę, jakim cudem jest zmiękczenie zatwardziałego serca? Przebaczenie grzesznemu sercu? Jezus uznaje ten paradoks. W Ewangelii Łukasza 5:17-26 faryzeusze oskarżają Go o bluźnierstwo, gdy przebacza komuś…
-
Biegiem czy spacerkiem?
Złota jesień, jaką cieszymy się tego roku, nastraja do przebywania w plenerze. Czasami wystarczy wyjść z domu, by zachwycić się barwami liści, poczuć ich szelest pod nogami, śliski owal kasztanów przyjemny w dotyku, zapach grzybów w pobliskim lasku czy chrupkość świeżych orzechów. Wybrałam się więc i ja, a że zaraz za płotem mam wały, które od niedawna wyłożone asfaltem służą spacerowiczom i rowerzystom, podążyłam wygodną ścieżką. Nigdzie się nie spieszyłam, chciałam spędzić godzinkę na modlitewnym spacerze. Ledwie znalazłam się na koronie wału, już usłyszałam przejeżdżającego rowerzystę wykrzykującego w moją stronę: „ Co tak wolno? Biegniemy, biegniemy!” Ale ja nie wyszłam na jogging, który od czasu do czasu w tym…
-
Dramat w zaciszu domowym, czyli o nowej książce Lidii Czyż „Popiół czy diament?”
Od debiutanckiej książki Lidii Czyż „Mocniejsza niż śmierć” minęło już dziewięć lat. W tym czasie powstało siedem kolejnych powieści, a ostatnia – ósma zatytułowana: „Popiół czy diament? Historia, która zdarzyła się naprawdę” ukazała się niedawno w oficynie wydawniczej Szaron. Tytuł książki nawiązujący do wiersza Cypriana Norwida i do znanego powszechnie dzieła Jerzego Andrzejewskiego, stawia czytelnika już na początku lektury przed pytaniem, co w opisanej historii Soni i Jacka, małżeństwa na pozór udanego i wydawać by się mogło szczęśliwego, stanie się popiołem, a co diamentem. Spójnik „czy” w tytule wskazuje, że popiół i diament nie mogą razem ze sobą współistnieć, że coś musi zwyciężyć. Podtytuł książki podkreśla zaś, że autorka podobnie, jak…
-
Czas na wiosnę!
Pamiętam marcowe wycieczki klasowe w poszukiwaniu pierwszych śladów wiosny. Znajdowaliśmy wtedy przebiśnieg w nieśmiałej kępce trawy, jeszcze w wysepce śniegu, pierwsze pąki na krzewach, kwitnące brzozy, żółtą forsycję, fioletowy krokusik, czasem zbudzonego ze snu jeża. Choć lubię zimowe wieczory przy kominku, bieganie na nartach po śniegu i cudowny czas Adwentu i Świąt Bożego Narodzenia, czekam na wiosnę z utęsknieniem. Czekam na słońce, zieleń i aromat pierwszych kwiatów, kwitnące wiśnie i jabłonie w ogrodzie – niczym panny młode w welonie z białych płatków. Czekam na świeżą bryzę wiosennego wiatru, zapowiadającego nadejście nowej pory roku. Czekam na śpiew ptaków i strugi ciepłego deszczu. W Biblii znajdujemy metaforę wiosny i wiosennego deszczu…
-
Ponad dwa tysiące lat temu w Betlejem narodził się Jezus – Król. Jego przyjście na świat zostało obwieszczone pasterzom przez anioła, wraz z którym zjawiło się mnóstwo wojsk niebieskich. Armia niebiańskich żołnierzy, mówiących – Chwała na wysokościach Bogu…, ogłaszająca narodziny dobrze im znanego Przywódcy. Tego dnia Jezus przyszedł na świat, by stoczyć bitwę o moje i twoje życie. Przyszedł, by zbawić nas od grzechów. Pośród cudownych okoliczności i poruszenia między niebem a ziemią, wraz z Jego narodzinami rozpoczęła się największa walka w historii ludzkości. Walka o naszą teraźniejszość i przyszłość, o naszą wieczność z Bogiem Ojcem. Dzieciątko położone w żłobie to był początek drogi, którą Jezus przeszedł, by ostatecznie zwyciężyć dla…
-
Gwiazdy i świetliki
Patrzeć w niebo nauczyła mnie moja Babcia Akwilina. Kiedy byłam małą dziewczynką opowiadała mi o Bożym stworzeniu i o tym, że Bóg zna każdą z miliardów gwiazd. To wystarczyło mi wtedy, by uwierzyć, że jest On potężnym Bogiem. Chciałam Go poznać, był dla mnie Kimś zachwycającym. W wieku 16 lat oddałam Mu swoje życie i postanowiłam, że patrzenie w górę, do którego zachęca Ap. Paweł wierzących w Kolosach 3,2: „O tym, co w górze myślcie, nie o tym, co na ziemi”, stanie się celem mojego życia. W miarę upływu lat przekonałam się, że trudno żyć z głową w gwiazdach. Trzeba było latami pochylać się nad książkami, by skończyć studia, potem…
-
Zosia Samosia
Ból mojej stopy zaczął się we wrześniu. Na początku myślałam, że to coś drobnego. Chodziłam trochę wolniej i utykałam. Tak trwałam aż do stycznia, gdy uciążliwość każdego kroku doprowadziła mnie do łez i bezradności. Wtedy zadzwoniłam do lekarza. Pielęgniarka, która odebrała na recepcji, była bardzo miła. Podałam jej moje dane i rozpłakałam się jak małe dziecko, przepraszając i tłumacząc się, że ból jest nie do zniesienia. Wszystko potem potoczyło się bardzo szybko i w ciągu godziny siedziałam w gabinecie lekarskim. Pierwsze pytanie, jakie zadał mi lekarz, brzmiało: – Dlaczego nie przyszłaś wcześniej? No właśnie — dlaczego? Bo myślałam, że przejdzie. Bo myślałam, że to nic wielkiego. Bo nie lubię biegać…
-
Byłem głodny, a daliście mi jeść
W jeden z chłodnych dni do drzwi mojego domu zapukało dwóch mężczyzn i poprosiło o jedzenie, najlepiej ciepły posiłek. Przez chwilę wahałam się, różne myśli przychodziły mi do głowy, ale w końcu zdecydowałam, że im pomogę. Akurat była ze mną nastoletnia córka, więc razem przygotowałyśmy ciepłe danie. Zrobiłyśmy też gorącą herbatę (gdy zapytałam o cukier, byli tak zaskoczeni, że nie wiedzieli, co odpowiedzieć!) i poczęstowałyśmy ich tym przy stole w naszym ogródku. Gdy panowie odeszli, moja córka powiedziała: „Ale jestem szczęśliwa, że mogłam dziś komuś pomóc!” Dwa tygodnie po tym wydarzeniu robiliśmy z mężem zakupy w pobliskim markecie. Byliśmy już zmęczeni całym dniem zajęć i wychodząc ze sklepu marzyliśmy tylko…